Listopadowa noc w Częstochowie. Jesień ustępuje miejsca zimie, ale czyni to bardzo, to bardzo powoli. Właściwie niezauważalnie, bo to jeszcze nie ten moment. Już niedługo, ale jeszcze nie teraz.
Wyobraź sobie tę noc bardzo dokładnie. Właśnie wybiła 1:00, ulice są właściwie puste, gdyby wiał wiatr, można by powiedzieć, że nadaje tu rytm. Nieliczni przechodnie raczej przemykają niż dumnie kroczą. Ty snujesz się ze kumplami i butelką Ballenteinsa w dłoni. Macie do tego prawo. Właśnie zagraliście dobry koncert w lokalnej knajpie. Taki, który słyszało może 70 osób, ale który był po prostu dobry. Większość ludzi nie słyszała w życiu dobrego koncertu.
Jak się spotykacie? Po prostu idziesz. Ona też. Ona i koleżanka. Są tu na szkoleniu, mieszkają w Anglii. Zupełny przypadek. Moglibyście się minąć.
Saw you on the side of the road
I could see you walkin' slow
Drinkin' a Slurpee
In a peach baseball cap
Fallin' in my lap
You were so thirsty
Wiesz co to jest miłość od pierwszego wejrzenia? Wierzysz w nią? Teraz już tak.
Nie możecie od siebie oderwać oczu. Jakbyście znali się lata, dekady, stulecia. Jakbyście znali się od zarania dziejów. Po prostu jesteście, Ty i ona.
Przeżyłeś kiedyś coś takiego? Czas i przestrzeń stają w tej samej chwili, niewidoczne, niemierzalne, wyklęte poza nawias Waszej chwili. Czujesz jakbyś unosił się w powietrzu, wyrwany z objęć rzeczywistości.
Po prostu idziecie. Idziecie i rozmawiacie. Nie wiesz gdzie jest początek, bo nigdy go nie było.
Wanting your love to come into me
Feeling it slow, over this dream
Touch me with a kiss
Touch me with a kiss
-Rozwodzę się - mówi
-ja też…
-I mam dziecko..
-ja tez…
Nieważne czy faktycznie masz żonę czy nie, czy się rozwodzicie czy jeszcze nie, czy masz dziecko, gromadkę dzieci czy jesteś bezpłody. To wszystko w tej chwili nie ma absolutnie żadnego znaczenia. Słowa pojawiają się same, nietknięte prozą logiki. Wszelaka codzienność jest w tym momencie zupełną abstrakcją. Dajcie sobie niesamowitą energię przez samą obecność. Obydwoje czujecie coś, czego nigdy nie było dane wam zaznać. W filmach nazywają to „tym czymś”, ale wy jesteście tu i teraz. Zawieszeni pośród częstochowskiej nocy.
Ten pocałunek jest magiczny
Przykrywa wszystkie inne pocałunki całunem zapomnienia
Boże, jaka ona jest piękna. I dobra. Kochana taka. Jakby anioł spłynął z nieba i dotknął Cię opuszkiem palca. Tu, w tej chwili, na częstochowskim bruku wiesz, że zawsze będziecie razem.
Come to me now
Don’t let me go
Stay by my side
Ona nie mieszka ani tu ani nigdzie w tym kraju. To by było za łatwe. Mieszka w Anglii. Tej Anglii, która już raz Cię pokonała. Teraz Twoja kolej.
O czym myślisz, gdy się rozstajecie?
O tym, że ona Cię uwolni?
O tym, że to koniec tułaczki po świecie?
Pocałunek jest tak nieskazitelnie delikatny, pozbawiony wulgarnej erotyki, napełniony waszą bliskością. Jakbyś całował najbliższą sobie istotę. Jakbyś całował Anioła.
Now you’re above feeling it still
Tell me it’s love, tell me it’s real
Touch me with a kiss, feel me on your lips
Jak myślisz, co było dalej?
When you walk in the room in a white bodysuit
& I say, “take it off” so you tell me to watch
When it’s pure, only your love could get me to fall
When it’s deep, gets so hot & it’s so beautiful
Nic z tych rzeczy. Byłeś pewny, że tak będzie. Że będziecie się kochać, bez krzty wstydu smakując swoje ciała w jej łóżku, w którym spłodziła syna ze swoim ex-mężem. A może jeszcze mężem, przecież są w trakcie rozwodu. Ale czy to ma znaczenie? Nie bardzo.
Po prostu byłeś pewny. Po takiej uwerturze tylko głupiec by zwątpił.
A jednak.
Wasz wirtualny kontakt to zupełne przeciwieństwo tego, co dzieliliście przez to 20 minut
Brak odpowiedzi. Brak komunikacji. Rwane zdania. Robisz dobrą minę do złej gry. Ona nie chce rozmawiać. Nie chce żebyś zadzwonił. Jak długa zajmie Ci zrozumienie prawdy?
Could you love me instead of
all the boyfriends you get?
Know I’d make you forget
about all of those rich fuckboys
“Fuckboy” zjawia się po 3 miesiącach. Piszesz dla niej wiersz, akurat w sam raz na Walentynki. Liczysz, ze ta pieprzona wrażliwość zrobi na niej jakiejkolwiek wrażenie. Czyta i mówi, że dziękuję, że „fajny”.
Żebyś wiedziała, że fajny, zaczyna się przecież od słów „Tak pięknie się w Tobie zakochałem”. Cholera, musi być fajny!
Because this is where
I want to be
Where it’s so sweet & heavenly
I’m giving you all my love
I gdy myślisz, że jednak nie wszystko stracone, że przyjedzie tu na ostatnią rozprawę rozwodową, kiedy już jej mąż będzie ex-mężem na mocy prawa, nagle następuje cisza.
Dzień
Dwa
Trzy
Przegrałeś.
When I was young
I thought the world of you
You were all that I wanted
That faded and I
never saw you again
But I wont forget the love we had
„Spotykam się z kimś”. Te cztery słowa są jak cięcie. Ostateczne cięcie. Przecież mogłeś się spodziewać, głupcze. Tak trudno było pojąć, że taka miłość się nie zdarza? Że wszystko to sobie wymarzyłeś, szczytując z jej wiadomości to, co chciałeś przeczytać? Ale jak to…3 dni? 3 dni wystarczyły? Przecież mieliście być na zawsze. Miałeś tam, kurwa, lecieć. Rzucić wszystko i lecieć do tej pieprzonej Anglii.
And my heart goes out to you wherever you are
Zostajesz z niczym. Magia towarzysząca waszemu pierwszemu i ostatniemu spotkaniu to za mało. Pozostaje muzyka.
…………………
To przepiękna płyta. W recenzjach setek albumów przewija się zdanie „podszyta melancholią”, ale po usłuszeniu Cigarettes After Sex zrozumiesz, że to określenie przynależne jest tylko tej muzyce. Pod jednym z nagrań grupy w serwisie Youtube ktoś napisał „Cigarettes After Sex makes me feel like I'm in love with someone who doesn't exist.”.
To prawda. Podczas słuchania Cry wszystkie romantyczne uczucia, jakie kiedykolwiek żywiłeś do osób, których już przy Tobie nie ma, łączą się w jedno i eksplodują przenikliwą ferią nostalgii i poczucia straty. Dlatego przestrzegam osoby, które akurat są na życiowym zakręcie i nie mogą sobie poradzić z rozstaniem – nie słuchajcie Cigarettsów.
Zarzuty? Od początku do końca to muzyka dość jednostajna i niemalże monotonna. Te same zabiegi aranżacyjne – ascetyczna sekcja rytmiczna, grająca te same tempa; shoegaze’owa gitara i syntezatorowe tła. Ale zapewniam Was – w tym szaleństwie (o ile to słowo w ogóle pasuje do tej muzyki) jest metoda. Trzeba się w tę magmę zanurzyć.
Nad wszystkim króluje głos, który zniewala od samego początku, androgeniczny, hipnotyzujący, pełen nostalgii, smutku ale i niesamowitego ciepła. Można pomylić z kobietą, ale to Greg Gonzalez, frontman i założyciel kwartetu (w wywiadach brzmiący jak najbardziej męsko). To on i jego teksty są kolejnym elementem układanki. Proste, miejscami nasiąknięte niespodziewanie erotyką, trafiające w sedno, zostające w głowie, łączące się wściekle szybko z emocjami, które w nas drzemią.
Naturalnie to płyta późno-jesienna. Gdy dni są krótkie, miasto zatopione w szarudze, a minione lato i nadchodząca zima niebezpiecznie mieszają nasze emocje. Kilka taktów i przepadłeś. Ale warto tak przepaść. Pozwolić omotać się tym dźwiękom. Spróbować melancholii i zadurzyć się w tej muzyce. A potem wracać i wracać….
I was meant to love you and always keep you in my life
I was meant to love you, I knew I loved you at first sight
Wszystkie cytaty pochodzą z tekstów piosenek na płycie Cry. Ostatni cytat pochodzi z piosenki Opera House z płyty Cigarettes After Sex
Roma Lobos Beauty Art Studio. Roma Lobos to piękna kobieta. Niestety fałszywa.
R