sobota, 5 listopada 2022

PG Roxette - Pop-up Dynamo! (2022) [recenzja]



Oj, namieszał Per w zapowiedziach tej płyty i narobił apetytu, choć co bardziej racjonalni odbiorcy mogli traktować owe PR-owe chwyty z przymrużeniem oka. No bo „brakujące ogniwo pomiędzy Look Sharp i Joyride”? Ponad trzydzieści lat później? No dajcie spokój. 62 latek ścigający się ze swoim o trzy dekady młodszym „ja”, które w owym czasie było jednym z najlepszych popowych songwriterów na świecie? Dobre sobie.


Roxette to ukochane dziecko Pera, które dało mu przede wszystkim międzynarodową sławę. Dlatego nie dziwi, że po śmierci Marie Fredriksson nie za bardzo wiedział co dalej z tym zrobić. Jasne, on pisał piosenki i był spirytus movens duetu, ale głos i osobowość Marie były absolutnym dopełnieniem. Bez niej nie ma jego jako Roxette. Dlatego dość karkołomnym wydał mi się pomysł swoistej kontynuacji dziedzictwa pod nazwą PG Roxette. Że niby Marie, nie mogąc już występować, dala swoje błogosławieństwo, że niby przemyślał i tak dalej. Cholera wie, ważne że postanowił działać, nagrał nowy materiał, a my możemy wydać wyrok.


Pierwszy kontakt z materiałem powoduje, delikatnie mówiąc, konsternację. No bo to NIE jest Roxette! Oszukali mnie, banda złodziei, szwedzkich decydentów – chciałoby się krzyknąć. Ale trzeba posłuchać. Odrzucić loga, etykiety. Po prostu skupić się na fakcie, że to Per Gessle. W wersji eksportowej. Tu musi być co najmniej dobrze.


Bo to jest fajna płyta. Taka zupełnie niedzisiejsza, jak cały Per. Zawieszona gdzieś tam między latami 80. (te syntezatory!) a ostatnim pełnowymiarowym Roxette [Good Karma,2016]. Podzielona pomiędzy zwrotki śpiewane wyraźnie postarzałym głosem Gessle a refreny współtworzone przez dziewczęco brzmiący duet Heleny Josefsson i Dea Norberg. A te refreny są zaiste zacne. Totalnie niedzisiejsze, postronnemu słuchaczowi mogące wydawać się- jak to się określa  - „cringowe” (Me nad you nad everything in between, Debris), ale żrące jak cholera. To jest songwriting, który odjeżdża w przeszłość w tempie ekspresu, ale za każdym razem uświadamia jaki powinien być pop. Dziecięca ekscytacja coraz to nowszymi wtyczkami i pomnikowanie producentów jako głównych twórców produkcji „muzycznych” zabiło „fajność” tak zwanej muzyki popularnej, jej niesamowitą zaraźliwość, a także artyzm, który towarzyszył jej, gdy królem popu obwoływano chociażby Michaela Jacksona. Został tylko produkt, goły produkt, który ma napchać kieszenie. Kiedyś też napychał, ale było to jednak coś zdecydowanie więcej. Na pierwszym miejscu była PIOSENKA.


Ale czy to wina biznesu, czy jednak odbiorców? To temat zdecydowanie szerszy.


My zostajemy na planecie Gessle. Na Pop-up Dynamo! królują proste piosenki z wyraźnymi melodiami, natomiast wbrew tytułowi i zapowiedziom trochę brak mi tu jednak dynamiki. Przeważają wolne i średnie tempa, a „hiciory” (ale znów, wbrew oczekiwaniom, mało gitarowe a i przez delikatność głosów wokalistek trochę, jak choćby Walking on air, rozwodnione) bardziej przedzielają senny klimat niż stanowią o klimacie płyty.


Mimo to, jako całość, płyta wypada bardzo spójnie. Jest świetnie wyprodukowana, ale nie przeprodukowana. 11 propozycji na podstawowej wersji albumu trzyma równy poziom i właściwie do każdej wraca się z przyjemnością. Gdzieniegdzie odnajdziemy ducha Roxette (You hurt the one you love the most, które ponoć powstało z pomysłu typu: „napiszmy nowe Listen to your heart!” – hmm, jednak nie; Debris, którego pierwsze akordy to głęboki ukłon w stronę przepięknego Crash! Boom!Bang!), ale ciężko mi traktować Pop-up Dynamo! jako jakiś nowy rozdział Roxette. Lepiej wypada jako po prostu kolejny anglojęzyczny projekt Pera.


Czy to nowy start dla całej ekipy? Wydaje mi się, że oczekiwania co do komercyjnego potencjału były większe i pomimo użycia marki Roxette muzyka z Pop-up dynamo! nie zawojuje raczej list przebojów. Miejmy jednak nadzieję, że będzie trampoliną do kolejnych nagrań w tym stylu oraz  koncertów PG Roxette, w tym tych w Polsce, bo ci, którzy byli na obu solowych koncertach Pera w naszym kraju, wiedzą jak potężna dawką energii i jednocześnie nostalgii charakteryzują się te występy.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz